Odpowiadam już na początku: Nie, nie istnieje. Dlaczego? O tym dowiesz się z poniższego artykułu.
Wyjeżdżając do pracy zagranicą, nasze osobiste losy zaczynają biec innym torem. Daleko od rodziny i przyjaciół poznajemy nowych ludzi, a czasem zakochujemy się i zaczynamy budować związek z przedstawicielem innej narodowości.
Jeśli to jest Twój przypadek, pamiętaj, że, jak potwierdziły międzynarodowe badania, ZAKOCHANIE to wytwór naszego kręgu kulturowego, w którym mieści się z grubsza rzecz biorąc Europa, Australia i Ameryka Północna.
Czy to znaczy, że ZAKOCHANIE nie istnieje w Azji czy Afryce? Dokładnie tak, nie istnieje w takiej formie, w jakiej jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Paleta emocji i uczuć, jakich doznajemy jest wspólna dla wszystkich ludzi na świecie. Jednak ich interpretacja, sposób, w jaki myślimy o naszych odczuciach czy emocjach, to już zupełnie inny temat. W rezultacie to, co my nazwalibyśmy zakochaniem, gdzie indziej może być uznane po prostu za pociąg seksualny czy pewną słabość, bez romantycznego aspektu!
Jeśli w danej kulturze interpretacja tych emocji i uczuć ma również aspekt romantyczny, to jest to jednak inny romantyzm. Przykładowo, u Indian Quichua w Andach chłopcy, którym spodoba się jakaś dziewczyna, często rzucają w nią kamieniami, zadając jej rany. Robią to, by zwrócić jej uwagę na siebie. Później, w małżeństwie bicie żon jest powszechne i interpretowane jako oznaka miłości. Przemoc w kulturach andyjskich jest niejako wpisana w naturę relacji męsko-damskiej.
Dla mieszkańców krajów spoza naszego kręgu kulturowego, miłość romantyczna jest czymś, co poznają, oglądając amerykańskie filmy. Tak jak my poznajemy z filmów walki azjatyckich gangów i na swój sposób je interpretujemy, tak mieszkańcy Azji czy Afryki poznają miłość, oglądając zachodnie filmy. To co widzą, interpretują na swój sposób.
Nie wierzycie? Mi też początkowo nie mieściło się w głowie, że miłość romantyczna nie jest faktem lecz wytworem naszego sposobu myślenia. Pamiętam pewną rozmowę z czasów, gdy mieszkałam w berlińskim akademiku, a moimi sąsiadami było kilku sympatycznych Marokańczyków oraz Jordańczyk. Wszystkich ich bardzo lubiłam, często graliśmy w siatkówkę i żartowaliśmy. Tym bardziej zszokowało mnie, jak ci młodzi mężczyźni rozmawiają o kobietach. Okazało się, że wszyscy oni uważają, że „kobiety są takie same”. Wystarczy powiedzieć im parę miłych słów i już ich serca otwierają się – nieważne, czy flirtują z Niemką czy Tunezyjką. „Wszystkie są takie same” oznaczało też, że kobiety nie mają wyraźnej osobowości (w przeciwieństwie do mężczyzn) i nie są na tyle mądre, by piastować jakieś ważniejsze urzędy.
Ta rozmowa mnie zszokowała. Później zapytałam mojego ulubionego sąsiada Mohammeda, czy on tak naprawdę myśli. Był to człowiek niezwykle serdeczny, uczciwy i gościnny, który nie skrzywdziłby muchy. Okazało się, że on NAPRAWDĘ tak myśli. A więc choć z zewnątrz moi koledzy z północnej Afryki zachowywali się zupełnie tak jak europejscy mężczyźni, a nawet byli bardziej sympatyczni niż przeciętny berliński student, to jednak ich poglądy na temat mężczyzn i kobiet były skrajnie inne. Te przekonania w innym świetle stawiają fakt, że wiele małżeństw w Maroku i innych krajach północnej Afryki jest aranżowanych.
Gdybym pytała dalej, pewnie okazałoby się, że kobieta w przekonaniu tych młodych mężczyzn jest ostoją harmonii domowej, opiekunką dzieci pary. Od przeciętnej marokańskiej kobiety nikt nie oczekuje robienia kariery czy zarabiania wielkich pieniędzy. Zgodnie z religią islamu, kobiety zamężne nie muszą pracować poza domem (gwoli trzymania się faktów, życie zmusza jednak niektóre do pracy). Utrzymanie rodziny jest zadaniem mężczyzny. Choć to ideały podobne jak w tradycyjnej polskiej rodzinie, to jednak podział w Maroku ról kobiecych i męskich jest znacznie bardziej wyrazisty.
Pomyślcie też o uśmiechniętych sprzedawcach z Egiptu czy Tanzanii i komplementach, które uwielbiają prawić europejskim turystkom. Dziewczyny spacerują po bazarach często skąpo ubrane, bez męskiego towarzystwa, łamiąc co najmniej dwie normy miejscowej kultury. Kobiety tych sprzedawców, siostry, matki często spędzają całe życie w domu, a gdy wychodzą na zewnątrz, są zakryte od stóp do głów. Lokalni sprzedawcy uradowani faktem, że mogą popatrzeć na odkryte ciała obcych kobiet bez towarzystwa ich mężczyzn, próbują zwrócić ich uwagę na siebie. Bywa, że uczą się komplementów po polsku i nie rzadko wołają „kocham Cię” do obcej dziewczyny. Czy jednak chodzi tu o miłość od pierwszego wejrzenia? Dlaczego tak dużej wagi słowa padają na bazarze z ust obcych mężczyzn? Z jednej strony to zabawne, jednak z drugiej zjawisko to pokazuje, jakiej manipulacji dokonują ci mężczyźni.
Poznałam kilka polskich kobiet, które związały się z obywatelami Egiptu czy Maroka i chwalą sobie ten związek. Jeśli jednak Tobie zdarzy się coś podobnego, pamiętaj – warto zbadać, co Twój wybranek czy wybranka naprawdę sądzi o miłości romantycznej i o dojrzałym związku, jakie wartości i przekonania kryją się za ich zachowaniem. Zachowanie i ubiór zmienić jest najłatwiej, jednak poglądy, wartości kulturowe kryjące się gdzieś w nas przez pokolenia zmieniają się bardzo powoli. Ważne by Twoje ukryte przekonania i poglądy yły bliskie temu, co myśli Twój wybranek lub wybranka.
Szczęśliwych Walentynek!
Aut. Katarzyna Szełemej-Pobożniak
Coach Kariery bez Granic | mentorka różnic międzykulturowych | kasiaszelemej.pl